sobota, 31 grudnia 2016

ŻYCZENIA


Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku !!!
Życzę sobie i Wam, zdrowia i siły żeby to był Rok pełen marzeń, których choć część zrealizujemy, a o części nadal będziemy marzyć, kreatywnych pomysłów i odwagi żeby je wcielić w życie, duuuużo czasu,  który będziemy spędzać radośnie z najbliższymi i tymi dalszymi, a przede wszystkim, żeby to był Szczęśliwy Rok. 

Ps. Piernikowe serduszko wykonała Karla :)

piątek, 23 grudnia 2016

Nie całkiem piernikowy Ciastek oraz co czytałam w wolnym czasie

Na początek książka. Czytałam ją szybko, czasami się nad nią wzruszyłam. O czym mowa: "Bóg nigdy nie mruga". Jest to zbiór opowiadań, które mają czytelnikowi przypomnieć, że wszystko ma jakiś sens i zawsze jest wyjście z sytuacji. Choć nie zawsze jest ono dla nas widoczne od razu. To druga książka tej autorki, którą czytałam. I tak jak poprzednia mówi o tym co każdy z nas wie, ale nie zaszkodzi raz jeszcze o tym poczytać. Dla tych co myślą, że czasami Bóg może nie dostrzegać wszystkiego.  

Ja po 100 lekcjach mam na razie przesyt i trochę minie nim sięgnę po kolejnych 50.

Pod wpływem świątecznych klimatów zrobiłam kolejną filcową bombkę. Tym razem to piernikowy ciastek.

Wykonany jest z filcu. Zamiast guziczków wyposażyłam go w dzwoneczki. 
Zarówno Ciastek jak i Święta Rodzina trafiły już do nowych właścicieli i zapewne wiszą już na choinkach. 


wtorek, 20 grudnia 2016

Święta Rodzina

Okres przedświąteczny to dla mnie zawsze gorączkowa gonitwa. Trzeba ogarnąć mnóstwo bieżących spraw, a robótki idą w odstawkę. Tym razem zachciało mi się czegoś małego, świątecznego, do czego mogę usiąść z doskoku i co nie wymaga ode mnie zbyt wiele.
Tak powstała Święta Rodzina.


Uszyłam ją z filcu, wzorując się na obrazku znalezionym na Pinteresowych tablicach. Zdjęcie robione późnym wieczorem, więc kolory są troszkę ciemniejsze niż w rzeczywistości. Pracowałam nad tym z prawdziwą przyjemnością. Bardzo podoba mi się efekt, prosto i treściwie.

piątek, 9 grudnia 2016

Miodowo - szara czapka

Ostatnio nie byłam zbyt aktywna blogowo. Nadmiar pracy, sprawy osobiste i niekończąca się lista rzeczy do zrobienia na już, sprawiła że blog musiał poczekać. Robótki niestety też. Sięgałam po nie w każdej możliwej chwili, ale nikła liczba tych chwil sprawiła, że niektóre rzeczy robiłam i robiłam. Ale co nie co już skończyłam i postaram się pokazać w najbliższym czasie. 
Oto i czapka. 

Robiłam ja metodą duble knitting. 
Druga strona:

Włóczka pochodzi ze starej czapki, która zupełnie mi nie pasowała, zdaje się że to Kocurek lub Malwina czyli 100 % akryl. 
Czapka pomimo tego że podwójna, jest dosyć cienka i nadaje się bardzo dobrze na cieplejsze zimowe dni. Zresztą do ogrzania nie polecam akrylu. 
Widoczny w tle szalik też czeka na przerobienie. Zostało mi sporo włóczki, a chcę spożytkować zapasy, żeby zrobić miejsce na nowe.
Czapka już przeszła swój test i sprawdziła się. Jest na tyle duża żeby pomieścić włosy spięte w kuca lub kok, ale nie zwisa jak typowa krasnalka.

Póki co, wolę wersję z głównym kolorem szarym, a wam która strona bardziej się podoba?

Ostatnie zdjęcie, jeszcze w trakcie pracy, z użyciem zimowego spinacza:




niedziela, 27 listopada 2016

W wolnym czasie ... 35

Byliśmy w kinie na filmie "Doktor Strange", kolejną ekranizację marvelowskiego komiksu. Jest to historia znanego neurochirurga, który w wypadku traci pełną sprawność w rękach. Szukając ratunku trafia do pewnej Pani, która pomaga mu dostrzec to co dla większości niedostrzegalne. On, z nowo nabyta wiedza i umiejętnościami staje pod niełatwym wyborem, czy iść nową drogą, czy bezpiecznie zawrócić do swojego starego życia. 
Nie znałam tej historii wcześniej, więc wszystko było dla mnie nowe i nie wiedziałam czego się spodziewać. Dzięki temu byłam całkowicie pozbawiona uprzedzeń i nie miałam żadnych sprecyzowanych oczekiwań. Film mnie nie zawiódł, zarówno pod względem fabuły (podobało mi się, że wszystkie postacie były wewnętrznie wielowymiarowe, a nie tylko dobre albo złe) jak i efektów specjalnych. Byliśmy na wersji 3D z dubbingiem. Zazwyczaj nie przepadam za dubbingiem, ale trzeba przyznać że pozwala skupić się na obrazie. jeżeli będę go jeszcze oglądać to sięgnę po wersję z napisami. Wersja 3D pozwala cieszyć się efektami, których w filmie nie mało. Fajny film, jeśli ktoś lubi sf.
Za to uważam za totalną porażkę film "Sausage Party". Nie obejrzałam całego, bo stwierdziłam że szkoda marnować czas. Ordynarny, prostacki, bez humoru. Nie rozumiem co przyświecało twórcom tego filmu. Nie polecam. jak dla mnie szkoda czasu.

czwartek, 24 listopada 2016

W wolnym czasie ... 34

Troszkę mnie nie było, ale to nie znaczy że nic w tym czasie nie robiłam. Przeczytałam min. książkę Reginy Brett "Bóg zawsze znajdzie Ci pracę". Wiele razy przechodząc pomiędzy półkami w bibliotece kusiła mnie swoją okładką (mocna pomarańcza), ale nie wiedzieć czemu zawsze ją omijałam. Skusiłam się pewnego listopadowego szarego dnia. Zapewne potrzebowałam trochę więcej koloru w swoim otoczeniu :) 


Jest to zbiór kilkunastu opowiadań, poprzez które autorka chce uświadomić czytelnikowi jak cenne jest życie, ze należy celebrować każdą chwilę. Zadaje pytania, które mają nam pomóc odnaleźć swoje miejsce na ziemi. 
Wzrusza, motywuje, nakłania do zastanowienia się nad sobą. Z ciekawością sięgnę po kolejna książkę tej autorki. 
Jeśli ktoś szuka książki motywującej nie tylko do zmian, ale do szukania sensu w swoim życiu, to polecam. 
Ponadto dziergam czapkę dla siebie. Mam nadzieję że skończę ja niebawem.

sobota, 12 listopada 2016

Jesienne grządki

Jesień to u nas początek sezonu na kiełki. Rzadko kupuję gotowe. Wolę sadzić swoje. Mam wtedy grządki w domu, na parapecie okiennym i w wersji mini. Uwielbiam je jeść i na nie patrzeć. Tym razem zasadziliśmy kiełki rzodkiewki, czerwonej kapusty, słonecznika i rzeżuchy.


Przepis na wyhodowanie kiełków w domu:
płaskie naczynie (ja wybrałam porcelanową formę do zapiekania) wypełniamy watą. Następnie zwilżamy ja wodą. Nie może być zbyt dużo wody. Ja przechylam naczynie i pozwalam by nadmiar wody sam wypłynął. Następnie watę pokrywamy nasionkami i cierpliwie czekamy. Jeśli wata wyschnie znowu podlewamy wodą, uważając by nie poprzesuwać nasionek. 

Smacznego :)

czwartek, 3 listopada 2016

Małe co nie co na początek dnia

Polecam orkiszankę (nazwa choć brzmi kulawo, ale jest moim odpowiednikiem owsianki czy jaglanki:) Jest słodka, treściwa i zaspokaja mój głód do południa. Pycha.


Zagotowuję dwie szklanki wody. Dosypuję 4 łyżki płatków orkiszowych i gotuję kilka minut aż zmiękną. Odlewam wodę, a do płatek dodaje pół łyżeczki tłuszczu (masło lub olej kokosowy) i podlewam niewielka ilością mleka. Dodaje pokrojone na plasterki banany, rodzynki i żurawinę. Całość zagotowuję. Przed podaniem dokładam łyżeczkę miodu i posypuję zmielonymi orzechami.*
Smacznego.

*do orkiszanki zainspirował mnie z przepis KiM. Szaciłło z książki"Swojsko".

środa, 2 listopada 2016

Paczuszka nr 1

Pierwsze konkretne zlecenie zrealizowane (mitenki z kroplą krwi),a paczuszka powędrowała do właściciela:)

niedziela, 30 października 2016

Mitenki z kroplą krwi - w klimacie Halloween

Na wstępie zaznaczam, że nie świętuję Halloween, ale  Święto Zmarłych i Wszystkich Świętych. Nie potrafię się przestawić i balować w te dni. Nie chodzi tylko o tradycję ale przede wszystkim o szacunek jaki wpojono we mnie dla tych którzy chodzili przede mną na tym świecie i którym zapalam w te dni symboliczną świeczkę. Wierzę, że dopóty inni żyją, dopóki są w naszej pamięci. Ale jeśli ktoś chce świętować w inny sposób, nie mam nic przeciwko temu.

Więc skąd u mnie skojarzenie mitenek z Halloween? Po pierwsze:  właśnie je skończyłam. po drugie: są czarne, z kroplą krwi, czyli idealnie wpisują się w ten mroczny klimat.


Robiłam je na zamówienie, na podstawie rysunku dłoni. Przykaz miałam jeden, ma być kropla krwi i czarne tło. Od siebie dodałam rozlanie tej kropli na nadgarstek. Pierwszy raz robiłam dla kogoś coś tak bardzo "pod wymiar". Nie było łatwo. Projekt zmieniałam kilka razy, ale ostatecznie wygrała wersja którą właśnie pokazuję (tak stwierdził Wymarzony Mąż, przyszły właściciel ich jeszcze nie widział). Na wysokości nadgarstka dodatkowo wszyłam gumkę dziewiarską żeby mitenka się nie rozciągnęła przy częstym użytkowaniu.
Poniżej zdjęcie na modelu (gościnnie wystąpiła ręka Wymarzonego Męża większa nieco od ręki przyszłego posiadacza, dla którego mam nadzieję będą idealne).



Na koniec pokażę cudowność, która dostałam od Tatusia. Dzięki Jego pracy zostałam posiadaczką przepastnego kosza na moje robótki. W końcu mam gdzie trzymać robótkę z potrzebnymi motkami włóczki:)

Kosz jest przepastny ma ok. 30 cm głębokości. Jest wykonany z  polakierowanej wikliny. Początkowo chciałam uszyć pokrowiec, ale nic się w nim nie zahacza. Jest idealny, a ja zachwycona:)

wtorek, 18 października 2016

Opaska zachodzące słońce - opis wykonania


Opaska spełnia się znakomicie. Noszę ją gdy jest za ciepło na turkusowy kapelusz, a za zimno by chodzić z odsłoniętymi uszami. Jest dosyć szeroka. W najszerszym miejscu ma 9 cm szerokości i przypomina mi pas turbanu w fantastycznych kolorach. Jest to jedna z tych ekspresowych robótek, a kolorowa włóczka nie pozwala się nudzić. 

Opis wykonania:
 p - prawe,
 l - lewe
 b - brzegowe (wykonałam 4 o wzorem ryżowym - rz. parzysty: p,l,p,l rz. nieparzysty: l, p ,l ,p.)
M - marker
n - narzut
Opaskę robiłam od środka. Nabrałam na pomocniczy łańcuszek 32 o. (9 cm) -  użyłam drutów nr 3,5 mm. 
I rz: 4 b /M/n /2 razem na lewo/  p / 2 razem na prawo / n /M/ 4 b ;
II rz: 4b/M/ l /M /4b;
powtarzamy rzędy I i II do 5 rzędu.
5 rz: 4 b/M/ n/ 2 razem na lewo/ 2 razem na lewo /p/ 2 razem na prawo/ 2 razem na prawo/ n/ M/ 4b;
Powtarzamy rz. I-4.  Powtórzenia 5 rz. stosujemy w rzędach: 10, 14, 20, 24, 30, 34, 40, 44, 46, 48, 
54 rz: (nie wykonujemy narzutów) 4b /3 razem/4 b;
58 rz: 2 razem na lewo z 3 i 4 o b - analogicznie od drugiego brzegu ;
59 rz: 2b/ l /2b
60 rz: 2 b/ 3 razem/ 2 b
61 rz: 2b/ l /2b
62 rz: 1b/ 3 razem /1 b
63 rz: 1b/ l /1b
64 rz: 3 razem
pomiędzy rzędami przerabiamy tak jak rzędy I - II. 
Następnie nabieramy oczka likwidując prowizoryczny łańcuszek i przerabiamy wg. wzoru, tylko w przeciwnym kierunku.
Na koniec wykonujemy z każdej strony łańcuszek szydełkowy z 25 o. do wiązania opaski.

wtorek, 11 października 2016

Opaska na uszy" Zachodzące słońce" i dywanik

Jak napisałam w poprzednim poście, tak robię. Opaska na uszy nabiera kształtów. Robi się ją szybko i przyjemnie. Jest mięciutka i w bajecznych kolorach, które dodadzą słońca (choćby zachodzącego) tym deszczowym dniom.


Na zdjęciu widać połowę opaski, prawie skończoną. Szczegóły wykonania podam, gdy już będzie gotowa.

Pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć. Postanowiłam jednak wrzucić zdjęcia mojego dywanika, choć daleko im do przyzwoitości.
.

Robiłam go z akrylu, z domowych zapasów. Wyszedł większy niż przypuszczałam (70 x70 cm).
Wzór stanowi kombinacja oczek prawych i lewych (6 prawych, 6 lewych przez 6 rzędów /prawe nad prawymi, lewe nad lewymi/, a następnie zmiana 6 lewych, 6 prawych). Wyszła kwadratowa szachownica.


piątek, 7 października 2016

Nadrabiając zaległości

Nadrabiając zaległości śpieszę donieść, że brązowy dywanik jest już ukończony. Mam nadzieję, że dzienne światło pozwoli mi zrobić mu przyzwoite zdjęcie. Jak nie, to wrzucę te nieprzyzwoite :). Ostatecznie podszyłam go matą antypoślizgową, gdyż Młodzik ostatnio zapomina użyć hamulca, a to grozi uszczerbkiem dla jego ciała i mojej harmonii wewnętrznej.
Zgodnie z obietnicą daną samej sobie, skończyłam rozgrzebany projekt, więc mogę wziąć się za kolejny. Pogoda sprawiła, lista rzeczy mi niezbędnych jest długa, pomysłów cała sterta, a czasu jak było niewiele tak jest jeszcze mniej.
Na pierwszą parę drutów trafi wełniana opaska chroniąca uszy przed porannym jesiennym chłodem. Chciałabym żeby była taka inna. 

niedziela, 2 października 2016

Omlet ze szpinakiem i pomidorkami daktylowymi - bez laktozy

Polecam na śniadanie lub kolację. Jajka mieszamy z mlekiem (moja wersja jest bez laktozy). Na maśle podduszamy pokrojoną w kostkę cebulkę, dodajemy pokrojone drobno świeże liście szpinaku (bez ogonków). Jak zmięknie szpinak solimy i pieprzymy oraz zalewamy masą jajeczną. Układamy pokrojone pomidorki. Na koniec posypujemy serem grane padano.

piątek, 30 września 2016

Rzymskie wakacje

Z okazji kolejnej, ważnej dla nas rocznicy, postanowiliśmy z Wymarzonym Mężem spędzić ten czas w Rzymie. Dlaczego tam? Jest to druga pozycja na liście miejsc, które koniecznie chcemy odwiedzić. Spędziliśmy tam kilka cudownych chwil. Pierwszą był Egipt, który zdołaliśmy odwiedzić kilka lat temu. Dla wytrwałych relacja poniżej:).
Nasz mały wypad organizowaliśmy sami, bez pośrednictwa biur podróży. To co do załatwienia w Polsce organizował Wymarzony Mąż, do mnie należało spakowanie nas i opracowanie planu zwiedzania. Udało nam się zobaczyć znacznie więcej niż zamierzaliśmy.

Zatrzymaliśmy się w Ciampino. Chcieliśmy być blisko lotniska z którego lecieliśmy. Korzystaliśmy z linii Ryanair. Lot w obie strony był o czasie, powrót nawet 5 minut przed czasem:). Z linii jesteśmy zadowoleni. Z hotelu Laura ciut gorzej, ale nie mam porównania z innymi włoskimi hotelami. Po prostu po zdjęciach i trzech gwiazdkach oczekiwania miałam wyższe. Obsługa hotelu była bardzo miła i pomocna. Co rano korzystaliśmy z hotelowego śniadania: świeżej kawy, rogala (podawany na ciepło z różnymi nadzieniami do wyboru - ja zdecydowanie preferowałam bez nadzienia z pomarańczowym lukrem na wierzchu), płatek, pomarańczowej tarty i tostów z dżemem i sokiem ze świeżych owoców. W sam raz na dobry początek dnia. 
W pobliżu hotelu znajduje się dworzec kolejowy. Po kilku minutach jazdy tramwajem byliśmy na dworcu Termini, skąd przesiadaliśmy się do metra.  Chcąc zwiedzić Rzym wysiedliśmy na stacji przy Coloseum, a potem: Forum Romanum, Kościół św. Franciszki (w podziemiach Jej relikwie) i św. Bonawentury, Palatium, Circ Maksimus, Maska Prawdy i świątynia przy której jest wystawiona oraz katakumby w jej podziemiach, Bazylika św. Bartolomeo z relikwiami polskich Świętych : K. Kózkowny, MM. Kolbe, Jana Pawła II, J. Popiełuszko, Wyspa Isola Tiberina (w restauracji Tiberino jedliśmy pyszne spaghetti) , Kościół s. Marcello servi di Maria, Forum Trojana i Augusta, fontanna Di Trevi i wiele innych rzeczy. Polecam zwiedzanie na piechotę, bo praktycznie co krok jest coś ciekawego.  
Oczywiście odwiedziliśmy też Watykan, specjalnie w środę, żeby być na Mszy św. której przewodniczył Papież Franciszek. Mając do wyboru zwiedzanie Muzeum Watykańskiego czy Mszę św. z Papieżem wybraliśmy to drugie i nie żałuję. Po bilet do Muzeum czeka się w dwugodzinnej kolejce. Straszne, zwłaszcza że było bardzo gorąco ok. 30 st. Msza odbywała się na Placu św. Piotra, w pełnym słońcu. Staliśmy przy jednej z dwóch fontann, ale nie wiele to dało. Zwiedziliśmy Zamek św. Anioła i przeszliśmy się mostem Aniołów, oraz Pałac di Giustizia. Pochodziliśmy po Watykanie, zjedliśmy pizze i niesamowicie słodkie lody. Oczywiście zachciało mi się spersonalizowanego błogosławieństwa. Jeżeli by ktoś szukał to w bramie św. Anny i niech nie odstraszą was uzbrojeni strażnicy. Są bardzo mili i pokierują gdzie trzeba:)
Wracając już w Ciampino zaopatrywaliśmy się w przepyszne owoce i piliśmy świetne kawy w malutkich kafejkach (smak esspresso podanej ze szklaneczką wody jest niezapominany.
Było super, ale były też rzeczy które mnie drażniły, jak choćby brak toalet nawet przy obleganych zabytkach, a te w metrze były odpłatne. Dobrze że były w restauracjach, bo by była tragedia :). Druga rzecz która mi przeszkadzała to zapachy: czułam albo dym papierosowy (palą tam wszędzie) albo mocne perfumy których chyba używają w litrach. Mój nos cierpiał, ale reszta nie posiadała się z radości.

czwartek, 22 września 2016

Na powitanie jesieni

Czuję już jesienny klimat w rześkim powietrzu o poranku, widzę w kolorowych liściach drzew i deszczowych chmurach. Jesień to moje kolory, którymi lubię się otaczać zarówno jeśli chodzi o kolory ubrań jak i kolory w moim domku. Brakowało mi ich tylko przy moich robótkach. szybko temu zaradziłam i powstały jesienne markery.


Postanowiłam połączyć w nich to co lubię czyli motyw motylków i jesiennych barw. Największy marker to prawdziwie jesienny liść. Koraliki zawiesiłam na brązowej żyłce strunowej.
 
Poniżej zdjęcie które ukazuje proporcje normalnych markerów i dużego do zaznaczenia początku robótki.

Markery sprawdzają się bardzo dobrze zarówno na cienkich jak i grubych drutach. Co ważne nie obciążają żyłki w trakcie pracy.





niedziela, 18 września 2016

Ptaszyna z filcu

Potrzebowałam zawieszki do sypialni, takiej którą mogłabym skrapiać olejkiem lawendowym. Czytałam , że lawenda ma właściwości uspokajające, pomaga zasnąć i odgania mole :). Wymyśliłam filcowego ptaszka, który znakomicie spełnia swoją rolę, a przy tym wygląda nietuzinkowo. Inspirowałam się folkowymi rysunkami, ale zastosowałam spokojniejsze kolory, tak by pasowały mi pod konkretne wnętrze.

Ptaszek wykonany jest z filcu, wypełniony włókniną (pozyskuje ją z poduszek zakupowanych specjalnie w tym celu w IKEA), zawieszany na perłowo - szarej tasiemce i ma ruchome oczka.
Wykonanie takiego ptaszka nie jest skomplikowane, wymaga tylko cierpliwości i dokładności zarówno przy wycinaniu poszczególnych części jak i ich zszywaniu.
Wykrój:
1) kształt który chciałam uzyskać narysowałam próbnie na kartce papieru'
2) docelowy kształt w skali 1:1 przeniosłam na biały papier do wypieków (z LIDLA, wykorzystuję go przy nanoszeniu wykroju ubrań przy szyciu),
3) odrysowałam potrzebne części na grubym brystolu (przydały się pozostawiane wkładki tekturowe z cienkich rajstop :)*,
4)  wycięłam poszczególne elementy z filcu. 


Szycie:
1) zszyłam poszczególne elementy skrzydeł i ogona,
2) zszywałam korpus, pozostawiając niewielki otwór na samej górze do włożenia wypełnienia oraz przyszycia tasiemki,
3) przyszyłam jednocześnie oba skrzydła do korpusu i zszyłam ze sobą (trzeba bardzo uważać, żeby zrobić to równo) oraz ogonek i dzióbek,
4) na koniec przykleiłam oczy.
 
* nie jest to konieczne, ale poszczególne elementy ptaszka, wykrojone ze sztywnego brystolu, są trwalsze i posłużą mi jako szablon do wykonania podobnych ptaszków

środa, 14 września 2016

Koszula w turkusową łączkę

Zgodnie z narzuconym sobie postanowieniem, kończę twory niedokończone. Żeby nie być gołosłownym oto skończona, po długim czasie, koszula w turkusową łączkę.


Wykrój pochodzi z Burdy "Szycie krok po kroku" nr 1/2013 model 3D. 
Szycie przedłużyło mi się przez kilka rzeczy, ale przede wszystkim przez obawy związane z wszyciem kołnierza i elementami wykończenia, które zabrały trochę czasu. Jak się okazało kołnierz skrojony zgodnie z wykrojem układa się znakomicie. Prace nad nim były sama przyjemnością w porównaniu z wszyciem rękawów. Nie obyło się bez kilkakrotnego prucia i odkładania szycia na kolejny dzień przy akompaniamencie zgrzytu zębów. Ostateczny efekt:


Problemy z rękawami były spowodowane tym, że próbowałam zastosować się do wykroju i zrobić rękawy z główką marszczoną. Ja jednak nie znoszę marszczeń przy rękawach i ostatecznie zastosowałam kontrolowaną, symetryczną zakładkę.  

Jeśli chodzi o utrudnianie sobie życia, to postanowiłam zastosować obszycie szwu poniżej kołnierza lamówką chabrową. Efekt wart pracy.


Tą samą lamówkę zastosowałam obszywając listwę na guziki. Tyle że zamiast guzików zastosowałam małe zatrzaski. 







niedziela, 11 września 2016

W wolnym czasie ... 33

Oglądałam komedię kryminalną "Nice Guys" reż. Shane Black. Film mnie mile zaskoczył. Historia kryminalna niezbyt zawiła, ale wystarczająca by film nie nudził, choć od pewnego momentu świadomość kto zabił trochę przeszkadza i chciałoby się, żeby twórca filmu zakończył wątek. Film opowiada o śledztwie które prowadzi prywatny detektyw (Ryan Gosling) wraz z chłopcem od bicia (Russell Crowe). Akcja filmu osadzona jest w realiach lat 70 i kanwa filmu nawiązuje do kina tamtych lat. Kilka razy akcja filmu skręca niespodziewanie, urywając główny watek, ale dzięki temu zastanawiamy się co też się będzie działo  przez kolejne pół godziny filmu. Ale dla mnie najważniejsze w tym filmie, że dawał mi powody do śmiechu. 
Polecam do obejrzenia jako lekką rozrywkę na sobotni wieczór.

Robótkowo kończę rzeczy rozgrzebane w wakacje. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła przedstawić efekty.

niedziela, 4 września 2016

W wolnym czasie ... 32

Książkę wzięłam na wakacje, z niewielką nadzieją że ją przeczytam, z uwagi na przewidywany brak czasu. Jednak gdy zaczęłam, nie mogłam przestać czytać, a czas jakoś znalazłam. Tą książką która nie dała mi spokoju przez dwa wieczory, był "Sztukmistrz z Lublina" którą napisał Issac Bashevis Singer.
Tytułowym sztukmistrzem jest Jasza Mazur. Poznajemy Go w chwili, gdy musi dokonać ważnych wyborów. Jego życie, tak jak jego praca pełne jest iluzji. Z pozoru wydaje się że ma wszystko: pieniądze na ubrania, mieszkanie w Warszawie, na utrzymanie żony Estery, kochanki Magdy, która jest Jego asystentką oraz najbliższych, kochanki Zewtel, a także obdarowywanie drogimi prezentami Emilii, która zawładnęła jego sercem i umysłem. 
Autor daje nam możliwości obserwowania jak w ciągu kilku dni zmienia się całe życie Sztukmistrza. Widzimy całą lawinę zdarzeń jakie niesie ze sobą jedno działanie Jaszy. 
Singer ukazał nie tylko zmagania człowieka ze swoimi słabościami, lękami czy pragnieniami, ale i wpływ jaki działania jednej odbijają się w życiu wielu innych. I że czasami, w obawie przed uleganiem pokusie, należny się od niej całkowicie odizolować. 
Klasyka, której nie można pominąć.

środa, 31 sierpnia 2016

Na wspomienie wakacji

Obrazek namalowałam chcąc pozostawić wspomnienie po świetnych, niepowtarzalnych wakacjach.






Zastosowałam technikę olejną na płótnie.

Mam nadzieję, że wrzesień przyniesie kolejne inspiracje ;)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Powakacyjnie

Nie było mnie troszeczkę. Zrobiliśmy sobie wakacje. Takie prawdziwe, od wszystkiego co związane z szarą codziennością. Cudowne dwa tygodnie, które jak wszystko co dobre, zbyt szybko się skończyło.
My na szlaku:)
Dla mnie prawdziwy odpoczynek to aktywnie spędzony czas. Tego roku, naszą bazą wypadową został Polańczyk. Magiczne miejsce w którym odnajdą się zarówno miłośnicy wody jak i gór. Do tych ostatnich zaliczamy się My. W naszych górskich wędrówkach jesteśmy ograniczeni możliwościami Młodzika, który zadziwił nas swoim wędrownym zapałem. Jak sam stwierdził był "asekuracją dla tatusia". 
Przeszliśmy wszystkimi szlakami jakie prowadzą przez Polańczyk, min, czerwonym, który prowadzi nad tamę na Solinie.
 Widok z kwatery
Ludzi było bardzo mało na szlaku, w porównaniu z tym co się dzieje na szlakach zakopiańskich. W pewnym momencie zboczyliśmy ze szlaku (jak się później okazało kilkoro niezależnych od siebie osób również). Mając przed sobą stromą górkę, lub wydeptana ścieżkę, poszliśmy ścieżką. Trzeba było iść górką, jednak oznaczenie szlaku dostrzegliśmy zawróciwszy ze ścieżki i intensywnie szukając oznaczenia szlaku. Ten odcinek był bardzo kiepsko oznaczony, a my straciliśmy pół godziny.  
Z tamy rozciąga się niesamowity widok. Żaglówki pływające na tle zielonych bieszczadzkich gór. A do tego ryby, tak duże, ze wydawały mi się wprost nierzeczywiste. 
Widok z tamy na Solinie
Ograniczony czas i możliwości Młodzika pozwoliły nam na spacer do "Chatki Puchatka", jedynego schroniska w Bieszczadach. To co widać z punktu widokowego zapiera dech w piersiach.

Widok z punktu widokowego przy schronisku
Wszystkie niedogodności rekompensowały widoki. Strome przejścia, wąskie ścieżki tuż przy urwiskach, woda Soliny przebijająca przez korony drzew. 
Boskie Bieszczady, zdobyły moje serce. Wrócimy tam na pewno, jak Młodzikowi nogi urosną :). 


poniedziałek, 15 sierpnia 2016

W wolnym czasie ... 31

Oglądam serial "Coal House at War", w wersji oryginalnej, anglojęzycznej. Serial opowiada o zmaganiach kilku rodzin, które podjęły wyzwanie życia w realiach typowych dla okresu II wojny światowej. Serial jest ciekawy ze względu na ukazanie skutków wojny od strony codziennych zmagań na froncie domowym.  

wtorek, 9 sierpnia 2016

Dywanik w jednokolorową kratkę

Kolejny dywanik. Tym razem dziergany. W jednokolorową kratkę (wzór świetnie nadaje się na dwustronne udziergi, gdyż tak samo wygląda po obu stronach robótki np. na szaliki).


Zdjęcie zrobione w początkowej fazie robótki. W chwili obecnej jest jej znacznie więcej.

Przy okazji wykonywania moich dywaników, wiem już że szydełko zostawię dla małych tworów, a te wielkogabarytowe będę dziergać. Idzie mi znacznie szybciej na drutach i zużywam dużo mniej wełny. Jeżeli jednak komuś zależy na sztywności wykonanej robótki, to uzyska ją szydełkując. Dywanik dziergany jest znacznie miększy i elastyczny. W tym udziergu mi to akurat pasuje. Dywanik nie wydaje się toporny.

piątek, 5 sierpnia 2016

W wolnym czasie ... 30

Na początek mała, wakacyjna dygresja. W czerwcu czekałam z utęsknieniem na wakacje, które jawiły mi się jako cudowny czas nadrabiania robótkowych zaległości i realizacji masy pomysłów. Jednak szybko się okazało, że wakacje, zwłaszcza gdy ma się u boku rozbrykanego czterolatka, upływają głównie na spędzaniu czasu na dworze (czasem nawet da się z robótką w rękach), obrabianiu działeczki i prozie życia, której wakacje nie eliminują. I tak, mając w planach wiele, jak na razie robię mniej niż zwyczajowe minimum. Ciekawa jestem, czy tylko ja mam wakacyjny zastój twórczy.

A teraz w temacie. "Dama w wanie" reż. Nicholas Hytner. Z cudowną Maggie Smith w roli tytułowej Damy. 
Film bazuje na prawdziwej historii, a to sprawiło, że starałam się uszczknąć z niego jak najwięcej. Zwróciłam uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze ukazaną hipokryzję społeczności wyższych sfer, która chce pomagać, ale w zderzenie z potrzebującym tej pomocy uprawia spychologię, nie chcąc bezpośredniego z nią kontaktu, który zaburzyłby ich cudownie uporządkowany świat. Druga kwestia, to relacje głównego bohatera ze swoją matką i starszą panią z wana. Obie kobiety stanowcze, kreujące rzeczywistość według swojej woli. Obie potrzebujące jego pomocy. A jednak widać, że łatwiej mu wykazać empatię i poświęcić czas obcej osobie, niż własnej matce, której wizyty traktuje jak konieczny do odbębnienia obowiązek, który usiłuje zakończyć jak najszybciej.To tylko dwie z wielu ciekawych aspektów ukazanych w filmie. Bardzo trafnie, ukazuje skomplikowane, ale prawdziwe, relacje międzyludzkie. Jedyne co mi przeszkadzało w odbiorze, to sposób w jaki ukazano rozdwojenie jaźni pisarza. Rozpraszało mnie. Ale to zaledwie mała rysa w całości. Polecam, jako dający do myślenia.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Dywanik w paski

Dywanik wyszedł w kształcie elipsy. Uzyskanie konkretnego kształtu nie było priorytetem. Pozwoliłam sobie na zabawę ściegami.
Na poniższym obrazku mniej niż połowę dywanika usiłuję upiąć prosto do blokowania.


Dywanik robiłam z włóczek pochodzących z odzysku i wielokolorowych resztek. Podwójna korzyść: powstała nowa rzecz i trochę więcej miejsca w szafie.


W ostatnich rzędach dałam upust swojej kreatywności w odniesieniu do kombinacji półsłupków połączonych łańcuszkiem :)


Dywanik skończony, a szydełko odkładam na półkę. Muszę od niego odpocząć. Przyzwyczajona jestem do małych form szydełkowych, które robi się niemal ekspresowo, a przynajmniej w takim tempie widać postępy w pracy. Tutaj robiła, robiłam (szydełko nr 3,5 pewnie też się do tego przyczyniło), a efektów długo nie było widać.

Teraz łapię za druty, realizować długa listę udziergów letnich. Mam nawet plan na dywanik dziergany, ale znacznie bardziej stonowany kolorystycznie. 
Zauważyłam że w wakacje mam znacznie mniej czasu na robótkowanie. Widać trzeba odpoczywać od wszystkiego.

poniedziałek, 25 lipca 2016

W wolnym czasie ... 29

Oglądałam film Batman v Superman: Świt sprawiedliwości. 
Na wstępie zaznaczę, że nigdy nie przepadałam za postacią Supermana. Trudno powiedzieć czemu, być może facet z loczkiem na czole nie jest w moim typie. 
Batman to co innego. Ceniłam Batmana za spójność historii i konsekwencję w kreacji głównego bohatera. Wszystkie jego wybory, czy zachowania dawały się jakoś logicznie wyjaśnić. Ponadto kreacja antybohatera, ciekawa, pełna dramaturgi (niezapomniany Joker).  
Wszystko to do czasu Świtu sprawiedliwości. Po tym filmie pozostał mi niesmak. Brak w nim koncepcji całości. Miałam wrażenie, że czasami twórca tracił wątek i przechodził do kolejnej sceny, nie kończąc poprzedniej. Samo zderzenie tych dwóch postaci było jak dla mnie mocno naciągnięte. Jak to możliwe, że dwaj bohaterowie, którzy dotąd stawali po stronie bezbronnych, nie mogą przez pół filmu wydusić kilku zdań wyjaśnienia, za to wolą bezsensowną bójkę, która raptem koczy wypowiedzenie magicznego słowa (nie było to słowo "przepraszam"). I jeszcze Batman, który nie wnika za bardzo w meritum postępowania swego przeciwnika, oddając się za to sadystycznym skłonnościom, znęcając się na kim popadnie. 
Poprzednie filmy o Batmanie: tak, Batman v Superman: z całą pewnością nie dla mnie. 

sobota, 23 lipca 2016

Sobota w kuchni = pierogi z buraczkami

Sobota jest dniem który spędzam w kuchni. Oczywiście nie cały, ale tego dnia mam czas, by skupić się bardziej na tym co jemy. Mamy już taki rytuał, że w sobotę jemy coś innego, czego jeszcze nie jedliśmy.
W tygodniu brakuje mi czasu na eksperymenty. Skupiam się wtedy, żeby nasze posiłki były zdrowe, pełnowartościowe i możliwe do skonsumowania w pracy. 
Przez jakiś czas wyłączyłam ze swojej diety gluten. Teraz pomału wprowadzam do posiłków produkty ze zdrowym glutenem np. orkiszowe. 

Mój przepis na Pierogi z buraczkami.
Na podstawie bazy zrobiłam dwie wersje: wytrawną i słodką. 

Baza na ciasto:
20 dag mąki orkiszowej
10 dag mąki gryczanej
10 dag mąki z cieciorki
2 łyżki oleju kokosowego
żółtko z 1 jajka
pół szklanki przegotowanej chłodnej wody
szczypta soli

Ciasto do farszu słodkiego dodatek:
3, 4 listki posiekanej świeżej mięty.

Ciasto do farszu wytrawnego dodatek:
łyżka ziarenek czarnuszki

Baza na farsz:
50 dag sera białego
4 średniej wielkości buraczki (ugotowane na miękko w wodzie z dodatkiem niewielkiej ilości octu jabłkowego i cukru ( ok. 1 łyżki na litr wody)

Farsz słodki dodatki:
1 łyżka miodu
śmietana (wymieszana z cukrem pudrem, szczyptą soli i pieprzu) do polania gotowych pierogów

Farsz wytrawny dodatki:
posiekany szczypiorek,
posiekana natka pietruszki
sól, pieprz
zeszklona cebulka do okraszenia gotowych pierogów

Wykonanie:
Ciasto zagniatamy stopniowo dodając wody. Powinno być na tyle sprężyste, by nie rwało się przy zagniataniu. Dzielimy ciasto na dwie części. . Następnie każdą z części zagniatamy z jednym dodatkiem. Zawijamy w ściereczkę i odkładamy. W tym czasie robimy farsz. Ugotowane buraczki ścieramy na tarce o drobnych oczkach, mieszamy z serem białym. Dzielimy na dwie części. Do jednej dodajemy miód i mieszamy. Do drugiej poszatkowany szczypiorek i natkę pietruszki, sól, pieprz do smaku. Ciasto wałkujemy na cienki placek i wycinamy kółka(ja używam do tego szklanki). Napełniamy farszem (słodki farsz do ciasta z miętą, wytrawny do ciasta z czarnuszką), zlepiamy i wrzucamy do gotującej się, osolonej wody, Gotujemy ok 5 - 7 min. od wypłynięcia. Gotowe polewamy śmietanką lub okraszamy cebulką.
Smacznego.
*Według opinii testerów, słodka wersja jest najlepsza:)

środa, 20 lipca 2016

Zapasy

Zaczęłam robić zapasy. Korzystając z promocji na bawełniane włóczki Dropsa. Ponieważ mam w planach produkcję "pełną parą", jest to dopiero początek. Mam tylko nadzieję że zdołam się powstrzymać w odpowiednim momencie i głos wewnętrzny brzmiący jak Wymarzony Mąż (na rozsadek w kwestii włóczek nie mam co liczyć) powstrzyma mnie przed zatonięciem w morzu włóczkowego przydasię

.
Ps. Jakość zdjęcia w tym wypadku się nie liczy, liczy się ilość włóczki, a tej wciąż mało:)

piątek, 15 lipca 2016

Koralikowa chusta

Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam trzeci projekt. Dziergam chustę, z tęsknoty za drutami. Mam wrażenie, że jestem w lekkim niedoczasie, w który sama się wprowadziłam. Kończę dywanik szydełkowy i już jest, no prawie, gotowa koszula w łączkę.
Chusta jest z cieniutkiej nitki, ozdobiona niekończąca się ilością maleńkich kolorowych koralików.


Dokładniejsze dane o chuście podam, jak tylko ją skończę, czyli mam nadzieję jeszcze w tym miesiącu.

niedziela, 10 lipca 2016

W wolnym czasie ... 28

Oglądałam  "50 twarzy Blacka".  Jakieś 20 minut, dłużej nie dałam rady. Niestety zmarnowany czas. Nie było to ani śmieszne, ani ciekawe. Nie polecam.

środa, 6 lipca 2016

Drugie podejście do łączki

Jakiś czas temu, uszyłam sobie tunikę z materiału w łączkę w kolorach chabrowo - turkusowych. Założyłam raz i stwierdziłam, że choć krój bardzo mi się podoba, to na sobie zupełnie mi nie leży. Sprułam co się dało i skroiłam coś innego.


Jest to efekt piątkowego szycia. Pozostało mi wszyć kołnierzyk (blokował mnie brak fizeliny, ale już uzupełniłam zapasy) i rękawki. Wykrój pochodzi z Burdy "Szycie krok po kroku" nr 1/2013 model 3D. Po wstępnych przymiarkach jestem bardzo zadowolona. Powrócę do niej w najbliższy weekend.

niedziela, 3 lipca 2016

W wolnym czasie ...27

Czytam "Wspomnienia wojenne" Karoliny Lanckorońskiej. Pochłaniam stronę za stroną i jedynie zdrowy rozsądek ( pod postacią Młodzika) każe odłożyć ją na chwilę. Wstrząsające wspomnienie niewyobrażalnych dni cierpienia. Pozostawia we mnie nadzieję, że po tak ciężkich doświadczeniach można pozostać człowiekiem przez duże "C".

czwartek, 30 czerwca 2016

Z nagłej potrzeby

Rzadko zdarza się tak, abym potrzebowała czegoś na już. Stety, niestety ostatnie słoneczne dni wymusiły taką sytuację. Potrzebuję chodniczka, małego pod drzwiami do balkonu, który osłaniał by podłogę przed nadmierną ekspozycją na słońce (nie służy to mojej drewnianej podłodze). Oczywiście mogłabym iść do sklepu i minuta osiem chodniczek by był. Ale ja potrzebuję czegoś innego, takiego mojego. I tak, od kilku dni ślęczę z szydełkiem w dłoni i dłubię szydełkowy chodniczek.


niedziela, 26 czerwca 2016

W wolnym czasie ...26

W gorący sobotni wieczór obejrzałam baśń "Łowca i Królowa Lodu" w reż.  Cedric Nicolas-Troyan.
Z wielkim samozaparciem dotrwałam do końca filmu. Historię zobrazowano dość brutalnie jak dla mnie, przez co uważam, że nie jest to baśń dla dzieci. Oglądając film miałam wrażenie, że reżyser chciał stworzyć film akcji, bohaterów traktując po macoszemu. Przez to postacie były jakieś jednowymiarowe. Brakowało mi głębszego spojrzenia w ich charaktery i motywy działania. I jak już napisałam na wstępie, bardzo się starałam żeby nie zasnąć i wytrwać do końca.

środa, 22 czerwca 2016

Barwny początek lata

W pierwszy dzień lata Młodzika napadła wena twórcza. Jej owocem jest kolorowy świecznik, który wykonał (z czerwonym środkiem) z minimalnym moim wkładem oraz drugi, który pomógł mi wykonać.


Formy świeczników wykonane są z gipsu. Wygraliśmy je w Parafialnym Festynie i  pokryliśmy akrylowymi farbami. Świetna zabawa dla nas obojga.

W pierwszy dzień lata stałam się posiadaczką niezwykle kolorowych dwóch świeczników:)

piątek, 17 czerwca 2016

W wolnym czasie...25

... czytam "Bóg, kasa i rock'n'roll" Szymona Hołowni i Marcina Prokopa. Jest to zapis dialogu prowadzonego pomiędzy Panami Hołownią i Prokopem, na tematy wymienione w tytule i jeszcze kilka innych. Jest to książka którą czytam dosyć długo. Nie jestem w stanie przeczytać jej jednym tchem, gdyż co chwilę zastanawiam się, co ja myślę nad poruszana kwestią, i którego z autorów argumentacja bardziej mnie przekonuje. 
Zaskoczyła mnie, bardzo pozytywnie, postać Pana M. Prokopa. Do tej pory postrzegałam Go jedynie poprzez pryzmat prowadzonych przez niego programów (co nie znaczy, że wtedy odbierałam go negatywnie ;)
Świetna książka, która pokazuje że dialog zawsze jest możliwy, jeśli jesteśmy otwarci na drugiego człowieka i warto że go prowadzić. 

środa, 15 czerwca 2016

Ogłoszenie wyników konkursu letniej kreatywności

Konkurs u Intensywnie Kreatywnej zakończony, wyniki ogłoszone. Choć nie wygrałam, to tak się czuję. Jestem dumna z siebie, że w tak krótkim czasie zdążyłam zrobić bluzkę. Jest to pierwszy mój twór, który zaprojektowałam i wykonałam od początku do końca sama (nie licząc wzoru kwiatów, który pochodzi ze swetra Dropsa Sunny day). Tak więc jeszcze raz gratuluje wszystkim uczestniczkom konkursu, bo prace były niepowtarzalne i świetne.   

wtorek, 14 czerwca 2016

Kapelusz ze sznurka

Tak dokładniej to kapelusz ze sznurka jutowego.


Kapelusz zrobiłam i testowałam od tamtego lata. Chodziłam w nim, gdzie tylko mogłam.
Wykonany jest szydełkiem, nr 3. Sznurek jutowy jest bardzo nierówny, więc i wzór wychodził rożnie (prosty jak przy linijce to on nie jest :) ), ale dla mnie to kolejny atut. Pozostałe to:      >plastyczność, potrzebowałam czegoś co można włożyć do torby i wyjąć w dogodnej chwili nie myśląc, że kształt zniszczyliśmy bezpowrotnie; >  materiał jest naturalny, nie podrażnia, a ażurowy wzór zapewnia dodatkową przewiewność >chroni od słońca, a to najważniejsze. 
Rondo usztywniłam, obrabiając sznurek. Jest to metoda pokazana przez Intensywnie Kreatywną przy okazji usztywniania spodu torby.
Tył kapelusza:

piątek, 10 czerwca 2016

W wolnym czasie ...24

Zajmowała mi czas "Cyfrowa twierdza" Dana Browna. Ciekawa fabuła, choć zapewnienie o prawdziwości przytoczonych technologi nie wydaje mi się do końca prawdziwe. Przyznam, że mnie to zaintrygowało i było głównym powodem dla którego po nią sięgnęłam. Jeśli ktoś szuka thrillera, z morderstwem i szyframi w tle, to może sięgać po tę pozycję. Muszę jednak szczerze przyznać, że późniejsze pozycje tego autora podobały mi się znacznie bardziej.

czwartek, 9 czerwca 2016

Konkursowa bluzeczka

Prace na konkurs u Intensywnie Kreatywnej opublikowane. Niezwykły przykład 30 interpretacji letniej kreatywności. Każdy wspaniały i każdy inny.
Oto moja letnia bluzeczka

Bluzka zrobiona jest z bawełny Drops Paris recycled denim oraz  DROPS ♥ You #5). Wzór kwiatków zaczerpnęłam ze swetra Sunny Day Dropsa. Wykorzystałam go do ozdobienia tyłu.


Zarówno górę jak i dół swetra przyozdobiłam "Łotewskimi warkoczami" których nayczyłam się od Intensywnie Kreatywnej przy okazji Razemopakowywania.

Jestem bardzo zadowolona z efektu. I dumna z siebie, że sama opracowałam projekt, że go w pełni zrealizowałam, że zdążyłam w czasie i ... że da się to nosić ;)

Teraz pozostało mi cierpliwie czekać na wyniki. Trzymajcie kciuki.



niedziela, 5 czerwca 2016

W wolnym czasie ... 23

Przeczytałam książkę Andrzeja Pilipiuka "Aparatus". Jest to zbiór opowiadań, niezależnych od siebie, choć w niektórych występuje ten sam bohater. 
Bardzo lubię książki Pana Pilipiuka więc nie wiem czy będę w pełni obiektywna. 
Czyta się szybko i przyjemnie (przy niektórych opowiadaniach żałowałam że nie ma ich dalszego ciągu - myślę, że postać Piotra Skórzewskiego byłaby dobra na samodzielne tomiszcze). Nadal są to historie pełne absurdu i niemożliwego nawiązujące do wydarzeń historycznych, mitów i legend. 
Polecam serdecznie.

Pozostałość wolnego czasu wykorzystywałam na skończenie robótki na konkurs Letnia Kreatywność 2016. Zdążyłam, wysłałam i czekam na wyniki. 

piątek, 3 czerwca 2016

Kwiatek w kropli rosy

Za oknem gorąco, a ja zrobiłam kolczyki Kwiatek w kropli rosy. Wykonane są z cienkiej nitki bawełnianej oraz koralika - nie koralika. Przypominał mi zatopiony w kropli rosy kwiat. Wprost idealne na gorące dni.


Konstrukcja frywolitki jest bardzo prosta, tak aby wyeksponować koralik -nie koralik.

I zdjęcie dla uchwycenia proporcji z uchem.


środa, 1 czerwca 2016

Z okazji Dnia Dziecka ...

... życzę sobie i innym dziecięcej radości, nieograniczonej kreatywności i dumy z naszych Dzieci.

W prezencie wzór sowy, który zastosowałam przy robieniu opaski.

poniedziałek, 30 maja 2016

W wolnym czasie...22

Za mną i moją drużyną bardzo intensywny długi weekend, ktory jak wszystko co dobre zbyt szybko się skończył.
Z Młodzikiem uczestniczyliśmy w festynie rodzinnym „Mama, Tata, Ja – Miasto Dzieciom” . Dużym plusem tej zabawy, była możliwość zapoznania się ze sprzętem (dotknięcia niemal wszystkiego) Straży Pożarnej i Policji. Oczywiście Młodzik był zachwycony.

My z kolei ( ja wraz z Wymarzonym Mężem) w wolny wieczór obejrzeliśmy film "Dirty Grandpa"( polskie tłumaczenie: Co ty wiesz o swoim dziadku- czemu nie Sprośny dziadek? - tłumaczenia na nasz rodzimy język niektórych obcojęzycznych tytułów filmu to temat na długi oddzielny post ) w reż. Dana Mazera. Jest to komedia, lecz dla mnie rzadko naprawdę śmieszna. Za to często czułam się zniesmaczona. Może gdyby w głównej, miejscami mocno prostackiej  roli, nie występował Robert De Niro, byłabym mniej zdegustowana. Do tej pory był dla mnie wyznacznikiem dobrego kina. W tym wypadku jakoś mi nie pasował do roli. Chociaż film niósł pozytywne przesłanie, że nie można ciągle słuchać innych, że trzeba usłyszeć siebie oraz że nie można bezczynnie patrzeć jak ktoś marnuje sobie życie i trzeba wyrwać go z marazmu (sposób Sprośnego Dziadka choć skuteczny, to mnie nie ujął). Podsumowując,  jak na komedię, było mało śmiesznie, mocno niesmacznie i ogólnie średnio.

sobota, 28 maja 2016

Udział w konkursie

Zgłosiłam się dziś do udziału w konkursie ogłoszonym przez Intensywnie Kreatywną - Letnia Kreatywność 2016 r. Przede mną wytężona praca żeby zdążyć z udziergiem do 5 czerwca.
Poniżej zdjęcie pracy w trakcie.


Niewiele z niego widać, ale szczegóły podam po zakończeniu konkursu.