Czas, który chyba każdemu daje się we
znaki. Chociaż paradoksalnie własnie w tym czasie doceniam to co normalnie
pozostaje niezauważone, bo takie "normalne": czas, który dzielę z
najbliższymi (choć nie zawsze jest kolorowo), możliwość zabawy na świeżym powietrzu
(ograniczona wielkością balkonu, ale jednak), czas na porządki, które
odkładałam na później i czas na moje własne przyjemności czyli czytanie książek
i robótki.
Robótki uzyskały u mnie status
terapeutyczny, który skutecznie odgania czarne myśli, podobnie jak wygrzewanie
twarzy w słońcu na balkonie, joga czy gra na ukulele.
Korzystamy z oferty muzealnej
udostępnionej w przestrzeni wizualnej np. Muzeum Powstania Warszawskiego,
Centrum Nauki Kopernik, czy innych światowych galerii i muzeów, które choć
daleko w świecie są teraz dla nas otwarte.
Wciągnęła nas nowa
technika robótkowa. Mówiąc nas mam na myśli siebie, Młodzika i Babulkę.
Wszystko przez Drutowe
Przedszkole w którym Pani Barbara Palewicz-Ryży prowadzi naukę robótek
na paluszkach w czasach przymusowej kwarantanny. My wpadliśmy po koniuszki
palców obu dłoni. Do tego jeszcze wciąż nowe koncepcje wykorzystania i kolejne
sploty nie pozwalają się nudzić. Dla Młodzika to świetny sposób na pracę nad
małą motoryką. Wszystkie filmiki są dostępne na facebooku Sztrykowanie na Ekranie.
Od razy polecam też ten kanał na youtube (kopalnia wskazówek dla dziergających)
Nasze dzieła na paluszkach:
Młodzik zrobił naszyjnik dla
Siostrzyczki, świetnie mu poszło:
Beboki w morskim
wydaniu: rozgwiazda i ośmiornica, koraliki ze słomki (praca zbiorowa):
I mój własny,
kolorowy zamotek na szyję. Jest z bajecznie kolorowej włóczki, która długo
leżała
i czekała na ten projekt. Cudownie do niego i do mnie pasuje:
i czekała na ten projekt. Cudownie do niego i do mnie pasuje:
Jestem zauroczona
robótkami na paluszkach. Szkoda, że odkryłam je dopiero teraz. Ale jak to mówią
nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Do napisania.