niedziela, 24 października 2021

Czapka w jesienne liście (druty)

        „Robótkowy piątek” został tym razem „robótkowym poniedziałkiem”. Jest to pewna niekonsekwencja, która zapewne nie raz, nie dwa pojawi się w tym jakże uporządkowanym blogowym świecie. Idealnie zgrywa się to ze stanem panującym w moim prawdziwym świecie, gdzie jakieś plany mam, dosyć nawet konkretne i wrażenie, że realizuję plany ułożone zupełnie przez Kogoś innego. Jak to mówią, my swoje, życie swoje. Póki co płynę z falą. Na tej fali powstała czapka. Zdjęcia jeszcze przed blokowaniem, ale nie mogłam powstrzymać się by jej nie pokazać.


        Zrobiłam ją z trzech włóczek: granatowa to Baby Alpaca Silk Dropsa (kol. 6935), brązowa to Alpaca Dropsa (kol.0403) oraz kolorowa Drops Delight (kol.18).  Ściągacz wykonałam na 5 drutach 2,5 mm, a resztę metodą magic loop na drutach 3,25. 

Zdjęcia w trakcie prac (każdy powtarzalny schemat zawsze oddzielam markerem, wtedy łatwiej mi znaleźć ewentualne błędy i je naprawić):



        Jeżeli chodzi o wzór, to sama baza, też lekko przeze mnie zmodyfikowana pochodzi ze wzoru na czapkę Sweet Caroline by Drops Design. Moja wersja jest znacznie płytsza. Do tej bazy dopasowałam wzór w liście i koniczyny. Czapka to pierwszy element kompletu. Zaczęłam robić też rękawiczki z tego wzoru, a ponieważ wprowadzam także modyfikacje więc pewnie trochę się zejdzie (mam nadzieję skończyć przed mrozem). Co do szalika zastanawiam się jeszcze nad wzorem.

        Wracając do czapki. Jest mięciutka, wprost nie mogę przestać jej głaskać,
z lekkim włoskiem. Ciepła, leciutka, jakbym nosiła na głowie chmurkę. Przemiła. 

Na koniec jesienne piękne kolory:






piątek, 8 października 2021

Tygryskowy haft - Robótkowy piątek

 

Jest to jedna z tych robótek wcześniej nie zamierzonych, ale stworzona na potrzeby chwili.

Potrzeba była posiadania worka na drobiazgi do przedszkola. Worek
w turkusowym kolorze był, wyszyty jeszcze dla Synka w Kubusia Puchatka. Ponieważ był w stanie „prawie jak nowy”, nadawałby się idealnie, ale… Otóż Córeczka jest wielką miłośniczką Tygrysków. Jeżeli coś ma w sobie cokolwiek tygrysiego zyskuje „+10” na atrakcyjności.

Podążając za trendem zero west pożegnałam Puchatka prując go bezlitośnie. Na jego miejscu powstał Tygrysek.


Tu zdjęcie podczas prac. Haftowałam dwoma pasmami muliny, naciągając materiał na   tamborek. Technika to oczywiście haft płaski.

                                         

Do odrysowania posłużył mi stary szablon z rysowanki dla dzieci.



Teraz wytrwale pracuję nad czapką. Ale o tym za tydzień.

Do napisania 😀.