Mamy już jesień. Cudownie zmienną, pełną ciepłych barw i deszczowych koncertów. Czy
widać już, że lubię tę porę roku? Lubię. Witam ją z melancholijnym uśmiechem i
kubkiem malinowej herbaty w ręku. Całości dopełnia świeczka ze strzelającym
niczym drewno w kominku knotem. Od razu robi się przytulniej. Wszystko to
sprawia, że naturalnie zwalniam i nieśpiesznie delektuje się tym co tu i teraz.
Uwielbiam jesienne spacery, zwłaszcza te w deszczu. Oczywiście odpowiednio
odziana.
Jeśli
chodzi o jesienne odzienie, to dobre kalosze, parasol i ciepły płaszcz lub
kurtka są po prostu niezbędne. Pod płaszczyk też musimy coś włożyć, bo jednak
nie jest zbyt ciepło. Poniżej większa część materiałów, z których powstaną
typowo jesienne ubrania. Każdy ma już swoje przeznaczenie i cierpliwie czeka aż
siądę i uszyję. Sama nie mogę się doczekać. Wykroje będą zapewne z Burdy "Szycie krok po kroku”, ale o szczegółach powiem przy każdym ciuszku oddzielnie.
Szycie
jedno, ale oczywiście wełniane udziergi też znalazły swoje miejsce w jesiennych
planach. Tutaj zdjęcie cudownych naturalnych wełenek, o cudownie rustykalnej
nierówności nitki, z lekką szorstkością w dotyku i specyficznym zapachem jakby
owieczki.
Ten
kolorowy motek to Drops Deligt cudownie miękki i delikatny. Widać też cudowną świeczkę
zrobioną przez moją utalentowaną Chrześniaczkę. Nadaje niesamowity, klimat
jesiennym wieczorom w domu.
Jeszcze czeka mnie zrobienie na szydełku kilku drobiazgów, którymi ozdobię mieszkanie. Wykonam je z kolorowych kordonków. Dzięki temu ozdoby niezbyt duże i delikatne.
To zaledwie skrawek z moich planów, które bardzo często ulegają zmianom. Coś dochodzi, coś przesuwa się na inny czas. Lubię planować nawet jak niewiele z tego później jest zrealizowane. Samo myślenie o tym, co będę szyć czy dziergać, czy tworzyć w inny sposób daje mi dużo radości. Idę tworzyć.
Do napisania.