środa, 30 września 2015

Do trzech razy sztuka

Powtarzałam to sobie, prując po raz trzeci sweterek robiony dla Synka. Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, ale sama sobie utrudniłam życie. Zamiast klasycznie rozpoczętego sweterka, który składa się z przodu, tyłu i rękawków, stwierdziłam, że mała forma jest idealna do przetestowania nowego dla mnie rozwiązania, jakim jest reglan. Sprułam pierwszy raz. Przymierzając plisę dekoltu na Synku, stwierdziłam, że  może warto by powiększyć obwód rękawów, żeby na pewno nieograniczały mu ruchów. To było drugie prucie. Trzeci raz prułam stwierdziwszy, że kolorowa wstawka w swetrze mi nie odpowiada (pierwotnie był to szeroki na 5 rzędów pasek z połączenia kolorów bordo i białego). To było ostatnie prucie, bo wszystko ma swoje granice, w tym wypadku moja cierpliwość do zaczynania po raz kolejny tego samego sweterka i nie zmieni nic fakt, że wszystko to na własne życzenie. 
Pomimo wszystko, sweterek robi się bardzo przyjemnie. Poniżej sweterek na etapie zmierzania po raz trzeci, w stronę plisy dekoltu.




Na kolejnym zdjęciu widoczna jest linia reglanu.

Linia reglanu zaznaczona jest markerem. W tym przypadku za marker posłużyły mi, zakupione jakiś czas temu w sklepie dyskontowym, spinacze do papieru o nietypowym kształcie. Co najważniejsze sprawdzają się znakomicie.

piątek, 25 września 2015

W wolnym czasie .../3

...proponuję sięgnąć po cykl powieści o Jakubie Wędrowyczu.
Pierwszą, którą czytałam to przedstawiona powyżej "Weźmisz czarną kure..." Andrzeja Pilipiuka. Przeczytałam i przepadłam. Jest to książka, którą polecam na poprawę humoru, efekt gwarantowany. Wioskowy egzorcysta, miłośnik bimbru, a przy tym niejednokrotnie wybawca ludzkości. A. Pilipiuk posługując się postacią Jakuba Wędrowycza obnaża nasze narodowe wady i przywary. Każdy kto potrafi dostrzec absurdy współczesnych nam czasów, nie powstrzyma uśmiechu czytając tę książkę i zapewne nie zdoła się powstrzymać przed przeczytaniem kolejnych opowieści,o  przygodach egzorcysty bimbrownika. 

środa, 23 września 2015

Zwyklak rozpoczęty.

Ten tydzień upływa mi przy robieniu sweterka dla mojego Synka. Poniżej prezentuję początek robótki, którą po trzech przymiarkach i pruciach zdołałam  dopasować.  Jest to stan poniedziałkowy.





Włóczka to DROPS PARIS Recycled denim, kol. 103. 100% bawełny.  Druty bambusowe na żyłce rozmiar 5 mm.
Widoczny na zdjęciu pasek czerwieni, to szydełkowy pomocniczy łańcuszek. Docelowo ma to być sweter z gatunku zwyklaków, czyli noszony dosyć często, a co za tym idzie,  prany równie często. Chcę żeby w razie potrzeby był łatwy do powiększenia, więc zarówno plisę dołu jak i mankiety rękawów dorobię na końcu. Decyzję w sprawie szczegółów podejmę w trakcie pracy, bo koncepcji zdążyłam już mieć kilka.
Założenie jest takie, żeby zrobić do końca tygodnia, a co z tego wyjdzie sama jestem ciekawa.                            

piątek, 18 września 2015

W wolnym czasie ... / 2

... polecam SILMARILLION J. R.R. Tolkiena.

Jakiś czas temu, postanowiłam odświeżyć sobie trylogię "Władca Pierścieni" J. R.R. Tolkiena. Bardzo lubię film, który oglądałam kilkakrotnie (min. dla zachwycających krajobrazów Nowej Zelandii), jednakże książki czytałam wieki temu, na długo przed powstaniem filmu. Mój  Wymarzony Mąż zaopatrzył  moją skromną biblioteczkę i tak rozpoczęłam na nowo przygodę ze światem wykreowanym przez Tolkiena. Na początek nie mogłam przeczytać  nic innego jak  wspomniany Silmarillion.  Książka opisuje dawne dni: genezę świata, historie elfów, ludzi i innych stworzeń zamieszkujących Śródziemie, na długo przed przygodami z  udziałem hobbitów.  Ponadto, posiadane przeze mnie wydanie ma wspaniałe ilustracje.  Pozycja dla wszystkich miłośników  fantasy.


wtorek, 15 września 2015

Laleczka Chaberka

Pewne moje udziergi zyskały niezwykłą popularność. Chodzi o laleczki. Zaczęło się od jednej, zrobionej wg. przepisu zamieszczonego w "Mollie potrafi" nr 1/2014, dla mojej Chrześniaczki. Nieświadomie spowodowałam lawinę laleczkową, która trwa do dziś.
Oto laleczka Oli - Chaberka.
Jak widać dostosowałam ubiór do chłodniejszej pogody, wyposażając laleczkę w zdejmowany sweterek i pantofelki ( kolejna zapewne będzie w stroju jesiennym:).
Od pierwowzoru wyróżnia ją nie tylko strój, ale też zgrabny nosek i proste włosy. Misterna fryzura na zdjęciu poniżej:
Ten rodzaj wykonania włosów powoduje duże zużycie włóczki, ale daje ciekawy efekt.
Laleczka ma ok. 12 cm, zrobiona jest z kordonka i wypełniona antyalergiczną włókniną. Oczka są wykonane z koralików.



piątek, 11 września 2015

W czasie wolnym..../1

... proponuję sięgnąć po książkę "Czarne skrzydła" Sue Monk Kidd.
W książce opisano perypetie Sarah Grimke, córki plantatora z Południowej Karoliny oraz Szelmy, niewolnicy, którą dostała w prezencie. Autorka dała nam możliwość  obserwowania tamtego świata z  perspektywy raz jednej, raz drugiej bohaterki, dzięki czemu mamy pełen obraz sytuacji.
Jest to książka o sile, wytrwałości, otwartości na drugiego człowieka i miłosierdziu wśród okrucieństwa, które stało się normalnością.
Historia wciągnęła mnie i nie pozostawiła obojętną. To jedna z tych książek, które każą zastanowić się nad sobą. 
Wrażenie spotęgował fakt, że Sarah Grimke oraz Angelina Grimke (siostra Sarah)  to autentyczne postacie, niesamowite kobiety, sufrażystki i abolicjonistki, o których istnieniu dowiedziałam się dzięki tej książce. To jeden z wielu powodów dla których warto było sięgnąć po tę pozycję.


poniedziałek, 7 września 2015

Kolory takie inne od jesiennej aury.

Od jakiegoś czasu jestem posiadaczką polarowego pledu w bardzo optymistycznym kolorze, który był jak na moje potrzeby jednak trochę za mały.

Wyposażona w zapasy włóczki w równie energetycznym melanżu, oraz szydełko nr 4 ( na zdjęciu widać nr 3,25 jednak w trakcie pracy lepiej pasowało mi szydełko większe), postanowiłam obrobić jego brzegi. Oto efekty:
Powyżej prezentacja jednego rogu, a poniżej pełna gama kolorystyczna.
Kolory przywołujące energię lata, takie inne od jesiennej aury.

Ozdobny brzeg dodał pledowi po 5 cm z każdej strony. Zużyłam prawie 200 g tego kolorowego akrylu (260 m w 100 g). Teraz jest prawie idealnie. Potrzeba mi jeszcze tylko dwóch poduszek. Wzór już mam, włóczkę też, tylko czasu chwilowe braki.

 KasiaP


czwartek, 3 września 2015

Na dobry początek

Na dobry początek życia przedszkolnego wyposażyłam Syna min.  w worek, który delikatnie spersonalizowałam. Worek pierwotnie był gładki, w kolorze lekko połyskliwego turkusu z szarymi trokami.
Kredą krawiecką narysowałam buzie misia i wyhaftowałam potrójną nitką muliny w kolorze troków worka.  Kontury wykonałam tzw. sznureczkiem.
 
Widoczna na zdjęciu żółta kreda zniknie w pierwszym praniu, po potarciu wilgotną szmatką lub chusteczką nawilżającą.
Oczywiście na worku pojawiło się też imię ze swoistą kropką nad "i".



Dodam tylko, że wyhaftowany materiał należy prasować po lewej stronie, najlepiej na czymś miękkim, np. ręczniku, żeby nie spłaszczyć naturalnych wypukłości haftu.
Na koniec prezentacja całości.


To taka drobnostka "na dobry początek".