Kiedy szukałam inspiracji prezentowej dla małego chłopca (padło na szydełkowego królika) po raz kolejny uderzyła mnie uboga oferta produktów skierowanych do chłopców.
W popularnych sieciówkach ilość powierzchni przeznaczona dla produktów chłopięcych zajmuje 1/4 (a często nawet mniej) w porównaniu do tej z ofertą dla dziewczynek. Nie chodzi tylko o kwestię odzieżową. Podobnie jest z zabawkami, czy bajkami (kojarzę tylko dwie gdzie bohaterami są chłopcy).
Doskwiera mi to zwłaszcza w odniesieniu do prasy robótkowej, gdzie temat chłopięcej/męskiej mody jest potraktowany szczątkowo w odniesieniu do całego pisma.
Póki nie zostałam mamą Chłopca nie dostrzegałam tego. Teraz staram się traktować to jako wyzwanie kreatywne. W końcu po to szyję, dziergam, szydełkuję, żeby choć trochę odciąć się od sklepowej masówki lub nadrobić sklepowe braki (jak w tym wypadku).
Ciekawi mnie, czy tylko ja postrzegam to jako ograniczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz