czwartek, 1 czerwca 2017

Hygge na dzień dziecka (cz.1) i szczypta folku

Czekają mnie godziny pełne szczęśliwego szydełkowania, za sprawą Scheepjes cal 2017. Część pierwsza za mną, druga w trakcie. Szydełkując ten szal czułam się bardzo hygge :). Ciężko go odstawiać na bok, bo wciąż nowe elementy niemal krzyczą żeby je wykonać i podziwiać efekt.


Ponadto, sprawiłam sobie dwie poszewki na poduszki w folkowym klimacie. Idealne do stonowanej brązowo-kremowej bazy jaka króluje w naszym salonie. Banalne w swej formie, bajeczne w kolorze.

Idealnie pasują do bieżnika, zakupionego wieki temu przez moją Mamę w Cepeli, który zdobi  nasz mały stoliczek. Dzięki posiadaniu podstawowej bazy kolorystycznej salonu, wystarczy że zmienię wygląd małych poduszek i przykrycia na stoliczku, by pokój zyskał zupełnie nowy charakter, odpowiadający naszemu (właściwie mojemu:) nastrojowi.
Pierwszy raz robiłam dziurki na guziki na maszynie. Do tej pory jakoś nie miałam odwagi. Wydawało mi się to bardzo skomplikowane (za dużo czytałam komentarzy na ten temat w necie). Okazało się bardzo proste i łatwiejsze niż przyszywanie zatrzasków. Korzystałam z tego rozwiązania do tej pory i dopasowanie ich ułożenia na obu listwach zajmowało mi dużo więcej czasu.
Wracam do świętowania Dnia dziecka, z szydełkiem w ręku, pokrzywą obok i włoskimi słówkami w tle.
Do napisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz