sobota, 8 kwietnia 2017

Trochę zieleniny

Wiosna przyszła, a wraz z nią wszystko rozkwita. U mnie też, dosłownie, na wielu płaszczyznach:). 

Moje przygotowania do posiadania własnej zieleniny. W poprzednim roku, Kochani Rodzice wydzielili mi kawałeczek ze swojej działeczki do mojej dyspozycji. Na zasadzie "pokarz jak to jest zrobione" z Młodzikiem sadziliśmy sadzonki, przesadzaliśmy je do gruntu na działce i obserwowaliśmy jak rośnie. Jego radość była dużym zaskoczeniem dla nas, myślałam że raczej szybko się znudzi. Wymarzony Mąż miał najcięższą robotę min. skopanie działeczki. Był to więc projekt rodzinny, co bardzo mnie cieszy. Na jesieni Kochani Rodzice zaproponowali że mogę używać na własne widzi mi się połowę działeczki. Oczywiście że chciałam (jupi, mam swoje poletko). 
Wszystkie nasiona które zasadziłam (dynia Hakaido, ogórki typu korniszon, pomidory malinowe, gruszkowe, tygrysie, czarne i bawole serce) pozyskałam sama z warzyw, które albo sami wyhodowaliśmy, albo dostałam na spróbowanie, bo wyhodował ktoś inny. Ważne było dla mnie żeby było eko.  Wszystko wzeszło. Zobaczymy jak z owocowaniem. Dynia będzie dla mnie zupełnym zaskoczeniem, gdyż pierwszy raz sadzę tę odmianę.

W sobotniej kuchni potrawka z kurczaka z warzywami korzeniowymi, pieczarkami i kaszą orkiszową. Bardzo aromatyczne danie.

Wykonanie:
wszystkie składniki w proporcji na "oko". Pęczek włoszczyzny (ok. 5 marchewek, 2 pietruszki, 1/4 selera, por), ok.7 niedużych pieczarek, pierś z kurczaka, sól pieprz, curry, kasza orkiszowa. 
Kurczaka dusiłam pod przykryciem z dodatkiem soli i pieprzu i curry, w sosie własnym. W oddzielnym naczyniu poddusiłam  pieczarki, do czasu aż wyparowała woda i odłożyłam je. Pokrojonego pora na maśle, dodałam starte warzywa (marchew na grubych oczkach, pozostałe na 
małych oczkach). Dusiłam pod przykryciem, aż lekko zmięknie. Następnie wszystko połączyłam, poddusiłam jeszcze chwilę, by smaki się przeniknęły. Doprawiłam do smaku. Jeżeli sosu powstałego z duszenia warzyw było zbyt mało, można dodać trochę wody, a jeszcze lepiej bulionu (ja mam zapas bulionu warzywnego - można zamrozić go w woreczkach do lodu i w razie potrzeby odcinać kuleczkę).
Kaszę ugotowałam zgodnie z przepisem na opakowaniu.( Jeżeli kupuję kaszę czy ryż w woreczkach zawsze gotuję po wysypaniu z tych woreczków. Nie widzę sensu w gotowaniu torebki foliowej.)
Całość posypujemy natką pietruszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz